Górnik Łęczna zwyciężył 2:0 z Legionovią Legionowo na własnym boisku. Dzięki tej wygranej łęcznianie wrócili na fotel lidera piłkarskiej drugiej ligi.
Scenariusz spotkania od pierwszych minut pisał się zgodnie z przewidywaniami. Górnik prowadził grę, a goście z Legionowa cofnięci liczyli na kontry. Już 2 tygodnie wcześniej piłkarze Skry Częstochowa pokazali, że taka taktyka sprawdza się w starciu z łęcznianami. Wówczas pretendenci do awansu również mierzyli się z zespołem broniącym się przed spadkiem. Zielono-czarni nie tylko nie zgarnęli pełnej puli ale mozna powiedzieć, że z trudem wywalczyli zaledwie 1 punkt. Piłkarze Legionovii liczyli prawdopodobnie na powtórkę z historii, choć do tej pory zwyciężyli w tym sezonie zaledwie jedno wyjazdowe spotkanie. Dodajmy, że z czerwoną latrnią 2. ligi – Gryfem Wejcherowo. W ciągu pierwszych dwudziestu minut poza niezłym dryblingiem oraz niecelną główką Arona Stasiaka nie wydarzyło się nic wartego odnotowania. Tak o mniej interesującej części spotkania i przygotowaniach do meczu mówił trener miejscowych Kamil Kiereś
W 22. minucie już blisko otworzenia wyniku był Marcin Stromecki. Pomocnik Górnika uderzył z okolic narożnika pola karnego jednak piłka trafiła w słupek. Atak pozycyjny gospodarzy wciąż nie przynosił zamierzonych efektów. Gorąco zrobiło się za to pod bramką Górnika w 34. minucie. Uderzenie głową Piotra Maślanki zatrzymał jednak stojący między słupkami łęcznian Adrian Kostrzewski. 5. minut później uspokoił grę Marcin Stromecki. Zawodnik miejscowych po otrzymaniu podania od Leandro na skraju pola bramkowego obrócił się z piłką i uderzył nie do obrony. Do przerwy Górnik wygrywał 1:0.
Jeszcze przed upływem 5. minut drugiej połowy swoje szanse mieli Midzierski i Stromecki. Zarówno wynik jak i obraz gry pozostawał ten sam czyli jak mówił po spotkaniu obrońca Górnika Tomasz Midzierski „trochę sennie, trochę wolno…” ale jednak do przodu
W 56. minucie najlepszą szansę na wyrównanie mieli goście. Dobrym strzałem z kilkunastu metrów na długi słupek popisał się Adam Imiela. Kostrzewski z trudem wybronił piłkę i wybił ją bezpośrednio w okolice jedenastki. Dobijać próbował dobrze ustawiony Daniel Pietraszkiewicz posłał jednak piłkę na wysokość piątego piętra. W 62. minucie bezskutecznie z dystansu uderzał Krystian Wójcik, a 12 minut później sytuację sam na sam zmarnował Dawid Dzięgielewski. Pod koniec spotkania goście podrażnieni wizją dwunastej ligowej przegranej starali się atakować. Poza strzałem Adama Imieli z 86. minuty nie kończyły się one jednak realnym zagrożeniem. Wynik na 2:0 ustalił Aron Stasiak w doliczonym czasie gry. Napastnik nie dał szans bramkarzowi przyjezdnych w sytuacji sam na sam. Dobrym podaniem ze środka pola na skrzydło popisał się Igor Korczakowski.
Górnik z 35. punktami plasuje się na pierwszym miejscu, druga jest rzeszowska Resovia z identycznym bilansem. Tylko punkt tracą GKS Katowice i Widzew Łódź.