Piłkarze Górnika Łęczna pokonali na własnym stadionie Raków Częstochowa i wciąż mają szansę na pozostanie w Nice 1. lidze. Jednak do utrzymania potrzebują nie tylko kolejnego zwycięstwa, ale też potknięć rywali.
fot. Aneta Fabijańska
Podopieczni Bogusława Baniaka osłabieni brakiem kontuzjowanego Grzegorz Bonin rozpoczęli mecz od mocnego pressingu. Odważne wyjście do przodu opłaciło się już w 22. minucie. Przed szansą na zdobycie bramki stanął Marcin Flis, który został sfaulowany w polu karnym. Sędzia odgwizdał przewinienie i wskazał na wapno. Rzut karny na gola zamienił Patryk Szysz i Górnik prowadził 1:0. W odpowiedzi odważniej zaczęli grać goście. Częstochowianie coraz częściej pojawiali się pod bramką Sergiusza Prusaka. Po dwudziestu minutach prób bramkarz Górnika musiał skapitulować. W 42. minucie piłkę w siatce umieścił Andrzej Niewulis i był remis 1:1. Łęcznianie nie zamierzali jednak schodzić na przerwę bez prowadzenia. Po dośrodkowaniu z lewej najlepiej w polu karnym Rakowa odnalazł się Przemysław Pitry. Po trafieniu w doliczonym czasie pierwszej połowy Górnik prowadził 2:1 i ten wynik nie zmienił się już do końca.
Tak o postawie Górnika w pierwszej połowie mówił kapitan gospodarzy Sergiusz Prusak.:
Na boisko w drugiej połowie nie pojawił się Przemysław Pitry, który doznał odnowienia kontuzji. Jego występ w ostatniej kolejce sezonu może być zagrożony. Ostatecznie Górnik Łęczna w ostatnim domowym meczu w tym sezonie pokonał Raków Częstochowa 2:1. Do szczęścia „zielono-czarnym” zabrakło jeszcze potknięć Stomilu. Olsztynianie pokonali u siebie Stal Mielec 1:0, co oznacza, że walka o opuszczenie strefy spadkowej będzie się toczyć do ostatniej minuty sezonu.
Spotkanie podsumował zawodnik Górnika Łęczna. Radosław Pruchnik:
W ostatniej kolejce Nice 1. ligi Górnik Łęczna zagra na wyjeździe z GKS-em Katowice. To spotkanie zostanie rozegrane w najbliższą niedzielę. Aktualnie Górnik zajmuje 15. miejsce w tabeli, które nie daje nawet szansy na utrzymanie po barażach.
