Najbliższa noc może być zarówno dobra, jak i zła, to zależy czy pracujemy, czy śpimy. Dziś czeka nas zmiana czasu z letniego na zimowy.
Dla śpiochów oznacza to godzinę w łóżku dłużej niż zazwyczaj. Zmiana ta nie jest dla nich, ale dla oszczędności, które otrzymujemy dzięki cofnięciu wskazówek zegarka.
Zdaniem pomysłodawców ma się ona przyczynić do efektywniejszego wykorzystania światła dziennego. Inaczej sądzi doktor Mariusz Kicia z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Według niego, zmiana taka daje minimalne i nieodczuwalne oszczędności.
Zniesienia zmiany czasu chce Polskie Stronnictwo Ludowe. Jeśli doszłoby to do skutku, Polska byłaby jedynym krajem w Unii Europejskiej, który pracowałby w zupełnie innej strefie czasowej. Bowiem wszystkie państwa wspólnoty zmieniają czas na zimowy.
Jak dodaje doktor Mariusz Kicia, mogłoby to skomplikować relacje gospodarcze:
Zmiana czasu podczas najbliższej nocy czeka także 70 innych krajów na świecie, głównie w Europie. W Polsce cofamy zegarki nieprzerwanie od 1977 roku i może to być ostatni raz. Wszystko zależy od parlamentu, który obecnie pracuje nad ustawą znoszącą rozróżnienie czasu zimowego i letniego.
Klaudia Kowalczyk
Jesteśmy w realmie UE, w domenie UE, jeśli wszystkie Państwa UE zmieniają czas w sposób skoordynowany to to na co się ten Parlament z Wiejskiej rzuca to dezintegracja. A przecież każdy podkreśla, że zależy nam na integracji z UE. Ja sam Lublinianin, jako przedstawiciel Unionizmu, czy to Lubelskiego, czy Europejskiego jestem przeciwny działaniom na przekór jednomyślności. Każdy poseł i każdy oseł, który przystanie na ten eksperyment (kosztem naszej gospodarki), a później choć raz wspomni słowo „integracja” będzie spalony. Jako, że głosowanie za takim eksperymentem, jest jednocześnie oficjalnym działaniem przeciwko integracji. Ja na takich posłów nie głosowałem. Prędzej pójdę protestować aby Lubelskie Było Niepodległe, aby mojemu Koziemu Grodowi zapewnić Europejską Koordynację Czasową, a nie „Polską”.