System emerytalny może nie wytrzymać zniesienia 30-krotności składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej obiecywało, że limit nie zostanie zniesiony, jednak po wyborach okazało się, że w przyszłorocznym budżecie brakuje co najmniej kilku miliardów złotych.
Zlikwidowanie 30-krotności składek na ZUS mogłoby przynieść w krótkim okresie nawet 5 miliardów złotych. Osoby, które zarabiają najwięcej do tej pory odprowadzały składki ze swoich pensji do pewnego momentu, tak aby później ZUS nie musiał wypłacać im nawet kilkunastotysięcznych emerytur. Po zniesieniu limitu system emerytalny oczywiście na krótką metę zyska dodatkowe pieniądze, ale kiedy przyjdzie do wypłacania świadczeń tym, którzy płacili największe składki, pieniędzy w kasie może zabraknąć.
W obliczu nadchodzącego spowolnienia gospodarczego rząd PiS szuka jednak środków gdzie tylko się da. Podwyższenie akcyzy na alkohol i papierosy już stało się faktem. Za używki zapłacimy w roku 2020 po kilka złotych więcej. Gość Porannej Rozmowy Radia Centrum, doktor Mariusz Kicia z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej uważa, że zwiększanie obciążeń fiskalnych, to w tym momencie jedyny możliwy sposób na wywiązanie się z obietnic wyborczych:
Ekonomista pociesza, że kryzys o podobnych rozmiarach jak w 2008 roku raczej nam nie grozi. Spowolnienie nie powinno być też dla nas bardzo dotkliwe w skutkach. Wszyscy musimy się jednak przygotować na to, że gospodarka będzie rosnąć wolniej niż w poprzednich latach.
Posłuchajcie całej Porannej Rozmowy Radia Centrum: