15 punktów i 14 asyst. Takim dorobkiem popisał się Tweety Carter w meczu 12. kolejki Energa Basket Ligi. Czerwono-czarni pokonali przed własną publicznością BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 84:72.
Pojedynek z niżej uplasowanym w ligowej tabeli rywalem wcale nie był dla podopiecznych Davida Dedka spacerkiem. Drużyna z Wielkopolski nie zwyciężała w tym sezonie często, bo tylko cztery razy, ale gdy już wygrywała to z drużynami z czołówki takimi jak Trefl Sopot czy Asseco Arka Gdynia. Ostrowianie prezentowali twardą grę w obronie i chcieli narzucić własne tempo. Jak mówił trener Startu: „W momencie kryzysu bardzo pomógł nam doping kibiców”:
Pierwsza kwarta nie zwiastowała kłopotów dla koszykarzy z Lublina. Świetnie rozpoczął Demond Carter dwukrotnie trafiając „za trzy”. Przewagę zredukował Filip Dylewicz i było po 12. Wtedy popularny Tweety zrezygnował z rzutów na rzecz asystowania. Kluczowymi podaniami uaktywnił Jimmiego Taylora i Bryntona Lemara. Ten drugi zakończył odsłonę dokładając trzy punkty dla Startu i było 29:17 na korzyść gospodarzy. Dwunastopunktowa przewaga choć imponująca to nie trwała długo. Malała głównie za sprawą Jaya Threatta i wcześniej wspomnianego Dylewicza. Amerykański rozgrywający dobrze podawał po obwodzie co skutkowało w sumie 7 asystami. Dylewicz natomiast dał od siebie cztery „trójki” w całym meczu, a sama połowa zakończyła się wynikiem 40:38.
Na początku trzeciej kwarty w grze Startu widać było brak skupienia, który skutkował niecelnymi rzutami i podaniami. Wykorzystali to przyjezdni wychodząc na nawet ośmiopunktowe prowadzenie. Natychmiastowo zareagował trener Dedek prosząc o czas dla drużyny na sześć minut przed końcem odsłony. Na parkiet wybiegł Mateusz Dziemba, który dwa razy z rzędu celnie rzucił „za trzy”. Dało to impuls kolegom z drużyny i trafiać zaczęli Damian Jeszke i Martins Laksa. Łotysz wrócił do świetnej dyspozycji strzeleckiej i uzbierał 17 „oczek” w całym meczu. „Dziemba nas pokarał” – zauważył po meczu trener Stali, Łukasz Majewski:
Dziemba rzucał, a Carter asystował. Tylko w trzeciej kwarcie lubelski rozgrywający asystował aż pięć razy! Ostatnim podaniem uaktywnił Romana Szymańskiego, który wsadem zakończył tę odsłonę i było 65:52 na korzyść Startu.
Ostatnie 10 minut to prawdziwy pojedynek amerykańskich rozgrywających. Obaj próbowali akcji indywidualnych, ale to Carter trafił trzy trójki, a Threatt zdobył jedynie 5 punktów, w tym 3/3 z rzutów osobistych. Całość zakończyła się zwycięstwem Startu 84:72, a Filip Dylewicz dostrzegł, że czegoś w grze jego drużyny zabrakło:
Teraz drużynę z Koziego Grodu czeka wyjazd do Torunia. Z miejscowym Polskim Cukrem, czerwono-czarni zmierzą się w niedzielę o godzinie 15. Będzie to prawdziwy hit 13. kolejki EBL, w której trzeci w tabeli Start zmierzy z liderem.