Lubelscy kibice rugby mieli okazję zobaczyć w niedzielę ciekawe spotkanie. Do Lublina na mecz z Budowlanymi przyjechała drużyna wicelidera Ekstraligi, Lechia Gdańsk.
Zdecydowanym faworytem była ekipa gości, mająca w swoim składzie wielu doświadczonych graczy. Początek meczu potwierdził przewidywania. Drużyna z Gdańska przeważała, natomiast zawodnicy Budowlanych próbowali przeciwstawić się twardą obroną. Mimo tego Lechia zdobywała kolejne punkty z przyłożeń i do przerwy prowadziła 21:6. O przyczynach słabszej gry swoich podopiecznych w pierwszej części meczu opowiada trener lubelskiej drużyny, Andrzej Kozak: – Trochę szkoda tej pierwszej połowy, ponieważ popełniliśmy trzy błędy w ustawieniu obrony i to nie były punkty wypracowane ewidentnie przez Lechię. Po prostu wykorzystali naszą nieuwagę, to, że nie było asekuracji od strony zamkniętej i trzy razy tamtędy przeszli, później podali piłkę i kończyło się to niestety na naszym polu punktowym.
W drugiej połowie obraz gry niewiele się zmienił. Lublinianie wciąż próbowali atakować, jednak narażali się na skuteczne kontry gdańszczan. Gospodarze zdobyli w końcu punkty z przyłożenia, ale to nie wystarczyło na dobrze dysponowanych zawodników gości. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Lechii 38:14.
Lechia wygrała dość pewnie, jednak mimo dobrego wyniku nie do końca zadowolony z gry swoich zawodników był opiekun zespołu z Pomorza, Marek Płonka: – Wynik zapewne byłby inny, gdybyśmy nie zanotowali tylu własnych strat. Łapałem się za głowę, że można aż tyle stracić własnych piłek, zrobić tyle „przodów” z czystych sytuacji. Były trzy sytuacje, dosłownie punktowe, wystarczyło tylko złapać piłkę, przebiec 5 metrów i przyłożyć. My nie potrafiliśmy tego wykorzystać.
Dużą atrakcją dla licznie zgromadzonej publiczności był występ w składzie gości dwóch rugbistów pochodzących z Samoa, w tym reprezentanta tego kraju, Misioki Timoteo. – Przede wszystkim przestańmy ściągać do zespołów przeciętniaków. Wszyscy, którzy widzieli mecz zgodzą się ze mną, że to są ludzie, robiący dużą różnicę w grze, umiejętnościami przewyższający naszych zawodników. Wydaje mi się, że to będzie podnosiło poziom polskiego rugby – podkreślał znaczenie posiadania w kadrze zawodników tej klasy Marek Płonka.
Po tym spotkaniu lublinianie zajmują piąte miejsce w tabeli Ekstraligi, mając w dorobku 23 punkty. W następnej kolejce Budowlani Lublin zmierzą się z zespołem swoich imienników z Łodzi.
by Michał Malczewski