Wypadek Bono, do którego doszło w Nowym Jorku, początkowo wydawał się niewinny. Zespół odwołał jednak występ w programie telewizyjnym i poinformował, że wokalista musi poddać się zabiegowi. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, jak poważnych obrażeń doznał muzyk.
Okazało się, że wokalista złamał kości w dłoni, ramię, łokieć i pogruchotał oczodół. Bono został poddany dwóm poważnym operacjom, wmontowano mu płytki i wkręcono śruby w kości.
Rekonwalescencja potrwa miała kilka miesięcy, ale nawet sam Bono nie spodziewał się, że będzie miało poważniejsze konsekwencje. Na stronie U2 pojawił się wpis, w którym muzyk postanowił podzielić się swoimi problemami. Choć zaczęło się od żartu…
Złamałem kości dłoni, ramię, łokieć i uszkodziłem twarz, ale najbardziej ucierpiała moja irlandzka duma, gdy okazało się, że pod dresem, który miałem na sobie, były żółto-czarne spodenki z lycry. Tak, z LYCRY. To nie było zbyt rock 'n’ rollowe.
Później zrobiło się już poważnie:
Powrót do zdrowia jest o wiele trudniejszy, niż początkowo sądziłem… W tym momencie nie jest pewne, czy kiedykolwiek będę w stanie grać na gitarze.
Choć powrót do zdrowia nie przebiega tak sprawnie, jak spodziewali się lekarze i sam wokalista, zespół U2 już ogłosił koncerty, które odbędą się w przyszłym roku – muzycy pojawią się na Starym Kontynencie między wrześniem a listopadem i zagrają kilkanaście koncertów w Niemczech, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii



