Andreas Jonsson zadebiutował w tegorocznej edycji cyklu Speedway Grand Prix. Szwed wystartował w rodzinnym Hallstavik z przechodnią „dziką kartą” przyznaną przez Międzynarodową Federację Motocyklową FIM. Warto dodać, że turniej SGP odbył się w tym mieście dopiero po raz pierwszy.
W połowie czerwca pojawiła się informacja, że lidera lubelskich „Koziołków” czeka sentymentalna podróż do Skandynawii. FIM zdecydowała się przyznać „dziką kartę” właśnie jemu – wychowankowi klubu Rospiggarna Hallstavik. Jest to jedyna drużyna, w której Szwed występuje w tym sezonie, oprócz Motoru Lublin.
Doping rodzimych kibiców na pewno mu pomógł, bo zaprezentował się przyzwoicie. W pięciu startach na torze HZ Bygg Arena wywalczył 7 punktów. Było dużo walki z jego udziałem, ale rywale okazywali się nieco lepsi. Andreas Jonsson dwukrotnie przyjeżdżał do mety mając przed sobą tylko jednego rywala – najpierw był to Matej Zagar, a potem Greg Hancock. Reprezentant żółto-biało-niebieskich nie awansował do półfinałów zawodów.
Zwycięstwo w Hallstavik odniósł Maciej Janowski, który w finale przewiózł zawodnika gospodarzy Fredrika Lindgrena, kolegę z reprezentacji Bartosza Zmarzlika i najlepszego żużlowca po 20 biegach Anglika Taia Woffindena.
Jutro Andreas Jonsson razem ze swoimi kolegami ze Speed Car Motoru Lublin – Robertem Lambertem i Wiktorem Lampartem – powalczy w Pucharze Nice 1. Ligi Żużlowej na torze w Gdańsku.