Dokładnie 70 lat temu amerykańska firma RCA wypuściła na rynek płytę winylową, która do dziś jest standardem jeśli chodzi o tego rodzaju nośniki.
Czarny krążek obracający się 45 razy na minutę wywołał tak zwaną wojnę prędkości odtwarzania.
Nowy wynalazek z większym otworem na środku przystosowany był to automatycznych mechanizmów. Obecnie na rynku gramofony wyposażone są zazwyczaj w dwie prędkości odtwarzania. 33 obroty na minutę oraz wspomniane 45.
Winyle mieszczące kilka lub kilkanaście utworów na jednej stronie to tak zwane „long play”, obracające się wolniej. Nadal produkowane są też takie, które zawierają jeden kawałek, czyli płyty typu „single play”, albo po prostu single.
Dopiero w 1982 roku zadebiutowała odmieniona siostra winyli, czyli płyta CD. Był to przełom w historii branży, bo nowy nośnik zajmował o wiele mniej miejsca, ale za to można było nagrać na niego nawet kilkaset utworów. Wielkim plusem okazała się też jej o wiele większa trwałość. Jak wiadomo, płyty winylowe, tak jak wszystko – po prostu się zużywają.
Mimo postępującego rozwoju fonografii, zwolenników klasycznych rozwiązań nie brakowało i nie brakuje również dzisiaj. W dzisiejszych czasach popularności serwisów i aplikacji streamingowych, łatwiejsze okazuje się odpalenie smartfona, gdzie po wykonaniu kilku gestów palcem, otrzymujemy dostęp do niezliczonej ilości artystów.
Zapytaliśmy miłośników tego rodzaju słuchania muzyki, co odróżnia popularne serwisy od czarnej, siedmio, czy dwunastocalowej płyty. Głos zabrał Sebastian, Marysia i nasz radiowy kolega, Piotrek:
Jak widać, w dobie internetu nie brakuje tych, którzy zasiadając wieczorem przy kawie, zamiast popularnych stron czy aplikacji z muzyką, wolą oddać się słuchaniu dźwięków, które płyną z przesuwania się igły po gramofonowej płycie. Winyle dominowały aż do końca lat 80 ubiegłego wieku.