Ta informacja wstrząsnęła i wzruszyła całą Polskę. Z jednej strony jest to tragedia przedwczesnej śmierci, z drugiej, cud życia, którego nikt się nie spodziewał.
Doszło do niego w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. Kobieta, która nie żyła od 55 dni wydała na świat żywe dziecko. Przez cesarskie cięcie urodził się zdrowy chłopiec.
Takie przypadki medycynie nie są obce, ale wrocławskim lekarzom prawdopodobnie jako pierwszym udało się uratować dziecko z tak wczesnego etapu ciąży.
O szczegółach mówi prof. Barbara Królak-Olejnik, kierownik kliniczny neonatologii szpitala.
Jak w ogóle doszło do tak nietypowego porodu? 41-letnia matka dziecka chorowała na raka mózgu. Do szpitala trafiła w 17stym tygodniu ciąży. Niedługo po tym zmarła.
Dziecko nie było jeszcze wystarczająco rozwinięte, aby przeżyć poza organizmem matki. Lekarze uznali, że są duże szanse na uratowanie dziecka. Podjęli więc odpowiednie czynności.
Cud był możliwy dzięki nowoczesnej aparaturze. Pomimo śmierci mózgu pacjentki, serce wciąż biło, można było więc sztucznie podtrzymać pracę innych narządów.
W jakim stanie jest teraz maluszek?
Zwykle czynności życiowe zmarłej osoby takie jak praca narządów podtrzymuje się przez dzień – dwa. W tym przypadku potrzeba było kilkunastu tygodni, aż płód będzie zdolny do samodzielnego życia. Ostateczna decyzja o podjęciu walki o życie dziecka należała do ojca. To właśnie pod jego opieką znajduje się teraz ocalony chłopczyk.


