Grupa himalaistów wyruszyła na pomoc uwięzionym na Nanga Parbat. Ekipa ratunkowa dotrze do osamotnionych wspinaczy na ośmiotysięczniku po upływie co najmniej 24 godzin.
Adam Bielecki, Jarosław Botor, Denis Urubko i lublinianin Piotr Tomala wyruszyli dwoma śmigłowcami z bazy pod K2. Odległość z bazy to prawie 200 km w linii prostej. Jednak ewentualny lot będzie o wiele dłuższy i wymusza międzylądowania na zatankowanie paliwa.
Ratownicy mają za zadanie odnaleźć Francuzkę Elisabeth Revol oraz Polaka Tomasza Mackiewicza. Oboje razem podjęli próbę zdobycia szczytu, która zakończyła się niepowodzeniem. Próbowali zejść do bazy, jednak zaprzestali, gdy okazało się, że nie pozwala na to stan zdrowia Mackiewicza. Poszkodowani utknęli pod kopułą szczytową na wysokości ok. 7 400 m.
Jerzy Natkański, himalaista i dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki ocenia obecne warunki atmosferyczne w rejonie akcji ratunkowej jako wyjątkowo niesprzyjające
Tomasz Mackiewicz doznał choroby wysokościowej i ślepoty śnieżnej. Dotarcie do niego zajmie ratownikom przynajmniej półtora dnia. Kobietę, która schodzi niżej do bazy, będzie można przechwycić po dniu drogi.
akcja -dodaje Natkański
Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą Nanga Parbat, a Revol po raz czwarty. Tym razem wyruszyli we dwójkę, podejmując próbę ataku w stylu alpejskim, bez żadnego wsparcia ze strony tragarzy oraz nie mając tlenu w butlach.
Rafał Gliński



