„O życiu, śmierci i stanach, które je ze sobą łączą”… gdzieś już to słyszałem. Ostatnio chyba przy „Hipertrofii” od zespołu Coma, i powiem Wam, że wtedy taki zabieg przypadł mi do gustu (ale to może moja obsesja na punkcie Comy). Album koncepcyjny to ciężki kawałek muzycznego chleba, i tu pojawia się pytanie: jak nagrać dobry spójny muzycznie album, który traktował będzie o tematach pozamuzycznych?
Tu na scenę wkracza się zespół Cuba De Zoo ze swoją „Trucizną”. Krążek ten jest intensywny i bardzo spójny zarówno w warstwie tekstowej jak i muzycznej, zarejestrowany na tzw. „setkę” w trzyosobowym składzie (pamiętam to nagrywanie na „setkę” zespołu Lao Che). „Trucizna” to drugi albumu Cuba de Zoo, debiutancka płyta zespołu nosiła tytuł „Rozkaz” i ukazała się w 2011r, a kilka dni po premierze graliśmy ją w ramach naszej płyty tygodnia.
Tak jest również tym razem, kilka dni po premierze album „Trucizna” ląduje na zaszczytnym miejscu Płyty Tygodnia (gramy zawsze 15min po parzystej). Każdy na tej płycie znajdzie coś dla siebie, zarówno dla fanów Foo Fighters jak i maniaków dźwięków prezentowanych przez formację Franz Ferdinand.
Taka „Trucizna” smakuje wyjątkowo i nie szkodzi… nawet w nadmiarze.
miłego odbioru!
Grzegorz „Chylu” Chyliński