W 26 kolejce Orlen Basket Ligi PGE Start Lublin pokonał w własnej hali Dziki Warszawa 86:69. Tym samym po tej kolejce zapewnił sobie 3 pozycję w ligowej tabeli.
Przed tym spotkaniem do końca fazy zasadniczej zostało już tylko 5 spotkań a start do 3 lokaty tracił zaledwie 2 pkt. To spotkanie było bardzo
ważne pod kątem nie tylko pozycji w tabeli ale i fazy play off. Drużyna gości przed spotkaniem zajmowała ostatnie miejsce gwarantujące grę w fazie play-in, więc wydawało się, że to czerwono-czarni będą faworytem w tym spotkaniu. Pierwsza piłka trafiła do gości jednak jako pierwsi punktowali gospodarze. Tevin Brown przechwycił piłkę na środku parkietu i pognał po 2 pkt. Odpowiedź gości była błyskawiczna jednak ich przewaga na parkiecie trwała do 4 minuty kiedy to Start zdominował grę. Zdobyli dwupunktowe prowadzenie i wraz z biegiem kwarty sukcesywnie powiększali prowadzenie. Po 8 min ich prowadzenie wynosiło 7 punktów,19:12. Przed samą końcówką tej części spotkania goście próbowali oddać rzut za 3, który po analizie przez sędziów został uznany za nieprzepisowy. Przed samym końcem mieliśmy, więc dodatkowe emocje. Na szczęście dla gospodarzy i Ousmane Drame, który sprowokował tą sytuację zawodnik gości trafił do kosza zaledwie raz. Po jego próbach na tablicy widniał wynik 21:18 dla gospodarzy. O tym co można było zrobić lepiej na początku spotkania wypowiedział się trener startu Wojciech Kamiński:
Druga kwarta od samego początku do końca była zdominowana przez start. Po prawie 4 minutach przewaga startu wynosiła już 10 pkt. Zawodnicy z Warszawy nie potrafili znaleźć swojego rytmu gry i popełniali dużo błędów. Zawodnicy startu zasypywali kosz przeciwników gradem celnych rzutów. Na minutę i 45 sekund do końca drugiej kwarty start prowadził już 45:27. Celne rzuty Ramey’a, Cj’a i Drame i świetne akcje Lecomte’a, tylko pogrążały próbujących wydostać się spod dominacji gospodarzy, gości. Ostatecznie start bez większych problemów wygrał tą część gry zapewniając sobie prowadzenie 48:31. O przyczynie i o tym co nie działało tak jak powinno w grze gości wypowiedział się ich trener Krzysztof Szablowski:
Trzecia część gry okazała się być bardziej wyrównana. Po przerwie goście zdecydowanie poprawili swoją grę. Pierwsze minuty spotkania nie przypominały poprzedniej kwarty. Przyjezdni podnieśli się z dołka i nawiązali walkę ze świetnie dysponowanym startem. Genialny w tej kwarcie jak i całym spotkaniu był Tevin Brown, który wykorzystywał swoje szanse i tworzył dla swojej drużyny nowe. Zawodnicy gospodarzy wykorzystali zaliczkę, którą udało im się zdobyć w drugiej części gry i dzięki temu panowali nad spotkaniem utrzymując swoje prowadzenie. Po 10 minutach start prowadził w spotkaniu 69:57.
Po dynamicznej trzeciej części gry oczekiwania przed ostatnią kwartą były wysokie. Jednak jak się później okazało na pierwsze punkty musieliśmy czekać prawie 4 minuty. Impas w grze przełamał Tevin Brown zdobywając dwa punkty dla swojej drużyny. Amerykanin po raz kolejny popisał się swoimi umiejętnościami trafiając kilkukrotnie z rzędu za 3 punkty. Obrona Dzików nie byłą w stanie znaleźć sposobu na Amerykanina, który w poprzednim spotkaniu tych drużyn również był najbardziej skutecznym zawodnikiem zdobywając 34 punkty. Tym razem zdobył 24 punkty i ponownie był najskuteczniejszy na parkiecie. Po zakończeniu ostatniej części gry W ekipie gospodarzy ponad 10 pkt zdobyło aż 6 zawodników. O dobrej dyspozycji Tevina Browna jak i wadze dobrej dyspozycji zawodników na ławce podkreślił trener Startu Wojciech Kamiński;
Ostatecznie Start wygrał to spotkanie 86:69, tym samym zapewnił sobie 3 lokatę w tabeli przed kolejną kolejką. Do drugiej pozycji Lublinianie tracą zaledwie 2 oczka. Kolejne spotkanie PGE Start Lublin zagra na wyjeździe 26 kwietnia z Czarnymi Słupsk.