Najważniejsza jest pamięć. Siedemdziesiątą rocznicę zbrodni na Wołyniu uczcili nie tylko polscy parlamentarzyści. Nad problemem tych wydarzeń zastanawiali się uczeni na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.
„Rocznica wywołała dużo emocji” – zauważa profesor Włodzimierz Osadczy, kierownik Collegium Ucrainicum KUL.
Problem nie tkwi w relacjach polsko-ukraińskich, bo to jest zbyt uproszczone podejście. Problem tkwi w zderzeniu się dwóch ideologii, dwóch światopoglądów. Ideologia, która doprowadziła do wielkiej krzywdy powinna być jednoznacznie potępiona i nazwana po imieniu. U chrześcijan nie ma miejsca na dwie pamięci.
Według różnych źródeł rzeź Wołyńska pochłonęła od sześćdziesięciu do stu tysięcy Polaków i w odwecie od dwóch do kilkunastu tysięcy Ukraińców. Za kulminacyjny moment uważa się dzień jedenastego lipca 1943. Wtedy to ukraińscy nacjonaliści zaatakowali dziewięćdziesiąt dziewięć polskich wsi. „Proces przebaczenia rozpoczyna się od rachunku sumienia” – stwierdza profesor Andrzej Derdziuk, prorektor KUL-u do spraw nauki i rozwoju.
Przebaczenie nie oznacza zapominanie o tym co się stało, ale umiejętność wzniesienia się ponad to i odkrywania, że dalej musimy żyć. Ale jednocześnie jest jeszcze trudniej nie wybaczyć i żyć w jakiejś zapiekłej nienawiści. Bo nienawiść generuje jakieś następne formy agresji.
Walki trwały do maja 1945 roku. Wszyscy chętni do zgłębienia wiedzy o wołyńskiej rzezi mogli uczestniczyć w konferencji na jej temat. Obrady odbywały się w budynku Collegium Jana Pawła II przy alejach Racławickich 14. Więcej informacji na www.kul.pl .