Nie wywiesiłem flagi na balkonie. Wolę zrobić to w dniu, gdy Polacy zagrają z Anglią o awans do Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Nie poszedłem na marsz niepodległości, bo nie czułem potrzeby manifestowania swojej miłości do Polski. I nie zagram dzisiaj Roty, bo wolę dobrze pobawić się przy „nieprzyzwoitej” wersji polskiego hymnu. Mam tylko nadzieję, że radia nie będzie słuchał pewien mieszkaniec Krakowa, który sześć lat temu oskarżył grupę Kangaroz o profanację hymnu. Mężczyzna tak poczuł się skrzywdzony rockową wersją Mazurka Dąbrowskiego, że zażyczył sobie… 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Sąd niestety nie zobaczył w tym człowieku prawdziwego patrioty. Ale jeśli komuś coś się dzisiaj nie spodoba, to po sądach proszę ciągać Paulinę Pospieszalską. Bo to ona będzie profanowała polskie wartości, a nie ja. Przy okazji proszę oskarżyć Nosowską o to, że nie kocha naszego kraju. Sama przecież mówi, że Polska to nie jest jakieś arcyfajne miejsce. „Lubię tu wielu ludzi, wiele miejsc, mogę się zapatrzyć na drzewa, niebo. Uwielbiam język polski, jest piękny. Ale to jeszcze za mało, żeby oddawać życie za ojczyznę. Mogę umierać za konkretnych ludzi, za swoje dziecko. Ale to raczej 'synczyzna’.”
Może przynajmniej Paweł Kukiz uratuje honor Polaka… tego prawdziwego, a nie kogoś polskojęzycznego.
zapraszam w niedzielę o 17 / tomek kowalewicz