Olaboga, co się dzieje z tymi płytami? Zestawienie najlepiej sprzedających się albumów w Polsce jest dzisiaj tak przypadkowe, jak kolejność piosenek Kultu na pirackich kompaktach, sprzedawanych na targowiskach w latach 90. Zresztą sam Kazik myślał kiedyś, że w ten sposób wyprowadza piratów w maliny. Metodę na to miał przebiegłą: z tyłu płyty podawał fałszywe tytuły utworów. Dopiero w środku można było znaleźć naklejkę, z której wynikało, że robi tak, by zmylić złodziei. Na tej samej naklejce podawał też właściwą kolejność utworów. Niestety – nie wiedzieć czemu, żaden złodziej nie przejął się opracowanym przez Kazika systemem i dalej dzielnie marzł na dworze, kusząc przypadkowych przechodniów nowościami muzycznymi za jedyne 10 zł . Sam Kazik utrudnił życie głównie posiadaczom oryginałów, zagubionych w całej tej skrzętnie skonstruowanej machinie. Ale chyba wiedział, co robi, bo przecież dzisiaj piratów na targach już nie ma. Gorzej ze skutecznością przesłania zawartego we wkładce: „Bez tej płyty z głodu nie umrzesz. Jeśli tak bardzo kochasz naszą muzykę, że musisz ją kupić od tego, który nam ją ukradł – to wybacz, ale nie chcemy byś jej słuchał”. Zdanie to prawdopodobnie przeczytali tylko ci, którzy… kupili oryginał. Ale co ja z tym Kazikiem…
Przecież listę najlepiej sprzedających się płyt w Polsce otwiera w tym tygodniu symfoniczny Lady Pank wydany w październiku ubiegłego roku. Ostatnie cztery miesiące nie wskazywały na to, by koncertowy album zawędrował na szczyt zestawienia. Widocznie jakiś mały nieodpowiedzialny sklepik, nie pytając ZPAVu o zgodę, zrobił na wydawnictwo promocję. Chciał poprawić sprzedaż marnie rozchodzącego się albumu, a spowodował takie zawirowania na OLiSie, że wszyscy znów złapali się za głowy. Ale to i tak nic. Kilka tygodni temu Empik obniżył do 15 zł cenę wydanego w 2007 roku albumu Mtv Unplugged zespołu Hey, czyniąc go tym samym najlepiej sprzedającym się albumem w Polsce. Muzycy musieli być mocno rozczarowani – stary Hey sprzedawał się lepiej, niż ten świeży, dopiero co nagrany. I nie pomogli ani rycerze, ani szlachta, ani nawet mieszczanie. Ale co zrobić. Wpływ na polski rynek muzyczny miał też kiedyś MediaMarkt. Wietrząc magazyny, właściciele sklepu zauważyli, że nikt nie chce kupować „7 pokus głównych” Dody. W ich głowach pojawiła się wtedy ósma pokusa, by oddać album klientom za pół darmo. Początkowo niewiele to zmieniło, ale sklep konsekwentnie przez wiele miesięcy wciskał klientom pokusy, ostatecznie obdarowując Dodę platyną. Aż dziw, że w akcie wdzięczności piosenkarka nie reklamuje dzisiaj MiediaMarktu. Ale może Media Expert obiecał obniżyć w przyszłości ceny jej płyt jeszcze bardziej.
Wspomniany wcześniej zespół Hey odebrał w sobotę Platynową Płytę. Wręczający muzykom nagrodę podkreślił, że „Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan” rozeszło się w nakładzie AŻ 30 tysięcy egzemplarzy. Delikatnie chciałem więc przypomnieć, że pierwszą ich płytę kupiło ponad milion osób, kolejną 750 tysięcy. Podobne wyniki osiągali przed laty m.in. Varius Manx (Elf – 1,25 mln), Brathanki, Ich Troje, Edyta Górniak, czy Liroy. A trzeba też wiedzieć, że były to czasy, kiedy Kazik Staszewski dopiero opracowywał system przegonienia piratów z targowisk. Płytę Chojnackiego i Piaska więcej ludzi kupiło na czarnym rynku, a i tak w oficjalnej sprzedaży muzycy grubo przekroczyli milion.
Kilka miesięcy temu jeden z dziennikarzy napisał na facebooku: „a propos rynku muzycznego w Polsce, ostatnio znajomy był na 3 miejscu listy Olis (czyli sprzedaży) spotykamy się, gratuluję mu. On, wiesz ile to egzemplarzy? ja – ? on -800.”
Kurtyna.
Zapraszam na Polskie Nagrania
tomeK kowalewicz