Polska vs Francja. Ostatni krok na siatkarski Olimp. Zapowiedź

Wczesne sobotnie popołudnie, 10 sierpnia 2024 roku, godzina 13:00. To właśnie wtedy rozpocznie się mecz o najwyższy stopień podium igrzysk olimpijskich w siatkówce mężczyzn. Naszymi rywalami będą gospodarze turnieju, broniący tytułu Francuzi. Drużyna składająca się z wielu gwiazd, posiadająca ogromny potencjał kadrowy i coś, czego my pragniemy, czyli złoty medal olimpiady.

Grafika: Facebook Polska Siatkówka.

Cytując klasyka: „Nadszedł dzień dzisiejszy”. Najważniejszy dzień dla polskiej siatkówki od 48 lat. Reprezentacja siatkarzy zagra w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Rywal będzie miał na pewno przewagę własnego parkietu i publiczności, która na pewno dopisze na najważniejszym wydarzeniu siatkarskim roku. Oba zespoły wychodziły podczas turnieju z wielu tarapatów. Pomogła mentalność zwycięzców i chłodna głowa. Polakom doskwierają problemy kadrowe. Wczoraj jeszcze nie wiadomo było czy do składu na finał powróci rozgrywający — Marcin Janusz. Jesteśmy niezniszczalni, pokazał już mecz ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Przyszła pora na to, aby tę niezniszczalność niczym Midas zamienić w złoto. Podopieczni Nikoli Grbicia już są wielcy, teraz czas zapisać się na kartach historii dyscypliny.

Powrót do przeszłości

Montreal, 30 lipca 1976 rok. To wtedy polscy siatkarze grali po raz ostatni w finale igrzysk olimpijskich. Pokonali wtedy ZSRR 3:2. Po ponad 40 latach wracają na siatkarski Olimp. Mają możliwość ponownie zagrać o medal z najcenniejszego kruszcu. Dla mojego pokolenia cofnięcie się o prawie pół wieku jest często czymś trudnym do wyobrażenia. Prawie pół wieku temu sety w meczu rozgrywano do 15 punktów, a na boisku błyszczał patron hali Globus w Lublinie, przez wielu uważany za najwybitniejszego siatkarza w historii – Andrzej Wójtowicz. Siatkówka zmieniła się od tamtego czasu diametralnie. Tak jak wiele innych dyscyplin. Zawodnicy stali się gladiatorami, którzy wiedzą, jak ważna jest regeneracja, dieta i dobry sen. Na zagrywce osiągane są niebywałe prędkości, a trenerzy dzięki statystykom i wykresom mogą doprowadzić drużynę do perfekcji. Jak łatwo pokazać, ile czasu minęło od Montrealu? W bardzo prosty sposób. Żadnego zawodnika naszej kadry nie było jeszcze na świecie. Trener Nikola Grbić miał niespełna 3 lata.

Pocztówka z Sydney

Nasz selekcjoner z niejednego siatkarskiego pieca chleb jadł. Sukcesy Serba zarówno jako trenera jak i zawodnika są imponujące. Jako zawodnik, Grbić był świetnym rozgrywającym, którego całą karierę ciężko byłoby zamknąć w paru zdaniach. Sukcesy olimpijskie rozpoczął od brązowego medalu w Atlancie w 1996 roku. Plany na finał przekreślił mu wówczas trener naszych rywali — Andrea Giani. Wówczas Italia pokonała w półfinale Jugosławię 3:1. Obecny trener Zaksy musiał za to uznać w finale wyższość Holandii, która pokonała jego zespół 3:2. Cztery lata później role się odwróciły. Grbić i Jugosławia pokonali 3:0 Italię. Naszemu szkoleniowcowi udało się wówczas wejść na olimpijski szczyt. W wielkim finale Jugosławia wyszła zwycięsko ze starcia z Rosją, pokonując ją 3:0 Rosję. Gianiemu oraz Włochom udało się wywalczyć meczu brąz. Italia bez najmniejszych problemów wygrała 3:0 z Argentyną. Nasz szkoleniowiec oprócz tego ma w swoim dorobku jeszcze wiele tytułów. Zdobywał mistrzostwo Europy w 2001 roku, wicemistrzostwo świata w 1998 roku. Po rozpadzie Jugosławii Serb dwukrotnie zajmował drugie miejsce w Lidze Światowej. W 2010 roku stanął na 3 stopniu podium podczas Mistrzostw Świata. To oczywiście tylko mały wycinek jego bogatej kariery jako siatkarza. Jako trener również dokonał już wielu fenomenalnych rzeczy. Udało mu się tego dokonać, pracując w reprezentacji Polski, a wcześniej w Zaksie Kędzierzyn-Koźle. W naszej kadrze Grbić pracuje od 2021 roku. Od tamtej pory zdobył trzy medale Ligi Narodów. Złoty w 2023 roku oraz dwa brązowe (2022,2024). Do swojej gabloty dołożył Mistrzostwo Europy (2023) oraz wicemistrzostwo świata (2022). W tym roku pewne jest to, że do tej kolekcji dołoży medal olimpijski, nie wiadomo jednak z jakiego kruszcu. 

Stary znajomy po drugiej stronie siatki

Drogi Grbicia i Gianiego znowy się przecinają. Trener ,,Trójkolorowych’’ jest jako zawodnik, wygrał prawie wszystko, co możliwe. Zabrakło złota. Giani trzykrotnie zdobywał z reprezentacją Włoch mistrzostwo świata (warto dodać, że dokonali tego 3 razy z rzędu w 1990, 1994, 1998). Czterokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Europy. Dołożył do tego trzy medale olimpijskie (dwa srebrne i jeden brązowy). To tylko niektóre z osiągnięć 54-letniego Włocha. Jako trener w 2015 i 2017 roku zdobywał wicemistrzostwo Europy, dwa razy poprowadził Francję do zwycięstwa w VNL Lidze Narodów (2022,2024). Teraz może dokonać jako trener tego, czego nie udało mu się zrobić jako zawodnikowi. Jego plany może pokrzyżować ten, któremu udało się wejść na sam szczyt siatkarskiego Olimpu. 

Dawać! ”Naparzamy się” z nimi!

Został ostatni krok. Nasi siatkarze o 13:00 zaczną walczyć o przejście do historii kraju oraz światowej siatkówki. Mamy doświadczenie i pragnienie zwycięstwa. Francuzi na pewno będą walczyć do ostatniej piłki. Dla wielu podopieczni Nikoli Grbicia dokonali już teraz czegoś niemożliwego.  Przed nimi jeszcze jeden, ostatni krok. Jeśli go postawią, staną na szczycie Olimpu, z którego będzie widać, jaką drogę przeszli, aby się na nim znaleźć. Czeka ich skok nad przepaścią, jeśli uda nam się go pokonać będziemy odziani w złoto. Już teraz Ci goście są dla nas bohaterami, pokonali wszystkie przeciwności, aby dzisiaj o 13:00 rozpocząć bój na śmierć i życie. Wszystkie ręce na pokład, gramy o złoto.

 

Share Button
Opublikowano w Sport