Lublinianki po szalonej końcówce zremisowały z drużyną MTS Kwidzyn 25:25. Mimo dobrego wyniku, po stronie gospodyń pozostaje lekki niedosyt.
Początek spotkania należał do zespołu gości. Zawodniczki MTS-u spokojnie kontrolowały przebieg meczu. Przez dwadzieścia minut bez większego wysiłku utrzymywały dwubramkowe prowadzenie. Sytuacja odwróciła się dopiero w końcówce pierwszej odsłony, kiedy to lublinianki najpierw wyrównały, a później tuż przed przerwą rzuciły bramki na 11:9.
Jak przyznaje skrzydłowa MKS AZS UMCS Lublin Jagoda Lasek, tym razem remis z faworytem nie jest w pełni satysfakcjonujący:
Z jeszcze lepszą skutecznością zawodniczki AZS-u UMCS rozpoczęły drugą połowę. W pięć minut powiększyły przewagę do 4
punktów. Wtedy wydawało się, że już nic nie przeszkodzi gospodyniom w zdobyciu pełnej puli. Piłkarki z Kwidzyna były kompletnie bezradne wobec defensywy rywalek z Katarzyną Gruszecką na czele. Drugi diametralny zwrot akcji w tym meczu nastąpił w ostatnich czterech minutach. Przy wyniku 23:19 tempo akcji AZS-u UMCS nieco spadło, co wykorzystały przyjezdne. W końcówce rzuciły jeszcze 6 bramek i zaryglowały obronę. Lublinianki zdołały się przebić tylko dwukrotnie i ostatecznie zawodniczkom MTS-u Kwidzyn udało się wywieźć z Lublina 1 punkt.
W następnej kolejce zawodniczki MKS AZS UMCS również u siebie podejmą zespół AZS AWF Warszawa.
Robert Piech