Lubelscy policjanci potrzebowali kilku minut, żeby rozwiązać zagadkę skradzionego auta.
Na numer alarmowy Policji zadzwonił mężczyzna z prośbą o interwencję. Powiedział on dyżurnemu, że ukradziono mu samochód, którym przyjechał do sklepu. Na miejsce wysłano funkcjonariuszy, którzy na co dzień zajmują się zwalczaniem przestępczości przeciwko mieniu. Na miejscu czekał na nich mężczyzna i przedstawił mundurowym swoją wersję wydarzeń. 50-latek przyjechał swoim peugeotem do galerii handlowej i poszedł na zakupy. Kiedy wrócił, samochodu nie było, więc podejrzewał, że został skradziony.
Kilka minut później policjanci odnaleźli auto zaparkowane pod dyskontem po drugiej stronie ulicy. Okazało się, że pojazd wcale nie został skradziony, tylko 50-latek po prostu zapomniał, gdzie go zostawił. Szybko wyszedł na jaw powód jego roztargnienia. Policjanci wyczuli od mężczyzny woń alkoholu i poddali go badaniu alkomatem. W jego organizmie były 2 promile alkoholu.
Wczoraj mieszkaniec miasta stawił się na Komisariacie II Policji w Lublinie, gdzie usłyszał zarzut kierowania w stanie nietrzeźwości. Wkrótce za swoje postępowanie odpowie przed sądem.