Mowa nienawiści przyjmuje różne formy. Z jedną z nich spotkali się prezydenci polskich miast, również Krzysztof Żuk.
Chodzi o list z pogróżkami, który trafił wczoraj (05.03) do ratusza. Katarzyna Duma, rzeczniczka Krzysztofa Żuka potwierdza, że takie zdarzenie faktycznie miało miejsce. Nie wiadomo jednak, co znajdowało się jeszcze w przesyłce.
Prezydent Lublina nie był jednak jedynym, do którego dotarła podejrzana korespondencja. Groźby kierowane były również chociażby w stronę Jacka Majchrowskiego, włodarza Krakowa.
W poniedziałek w Warszawie został zatrzymany 28-letni mężczyzna, podejrzany o kierowanie gróźb karalnych. Rozmawialiśmy o tym z młodszym inspektorem Sebastianem Gleniem, rzecznikiem Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie:
Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie
Zatrzymany mężczyzna przyznał się do rozesłania 10 listów. W każdym z nich oprócz gróźb miała znajdować się atrapa naboju. Ich treść brzmiała następująco: „Masz siedem dni na ogłoszenie swojej dymisji. W przeciwnym razie ostatni raz widzisz rodzinę. Co wybierasz? Życie, czy śmierć?”
Nadawca podpisał się w języku łacińskim – Dominus Vitae Necisque, co oznacza „Pan życia i śmierci”. W kopercie, która dotarła do łódzkiego magistratu znajdowały się zdjęcia prezydentów kilkunastu polskich miast. Wśród fotografii było również zdjęcie zabitego w styczniu Pawła Adamowicza z podpisem „game over„.
O tym, co mogło zmotywować 28-letniego mieszkańca Krakowa, mówi Dorota Kaczmarkowska, psycholog UMCS
psycholog
Również Lech Wałęsa otrzymał podobną korespondencję. Były prezydent nie przejął się jednak niespodziewanym listem i obwieścił na swoim Facebooku, że boi się jedynie Pana Boga i trochę swojej żony.
Rozmowa telefoniczna z KWP w Krakowie: Marta Zinkiewicz