Wybitna artystka zmarła w sobotę nad ranem. Od pięciu lat zmagała się z chorobą nowotworową. – Kora dawała ludziom miłość i otoczona była miłością. Zawsze będziemy ją kochać – napisali na Facebooku jej najbliżsi.
Kora zmarła w domu w Bliżowie na Roztoczu, otoczona najbliższymi. Byli przy niej mąż Kamil Sipowicz, dwóch synów i przyjaciele.
Informację o śmierci Kory podała Gazeta Wyborcza, powołując się na profesor Magdalenę Środę, która towarzyszyła artystce w chwili śmierci, a także portal oko.press.
Wkrótce informacja pojawiła się też na oficjalnym fanpage’u artystki:
Z ogromnym żalem i rozpaczą informujemy, że dziś o 5.30 na swoim ukochanym Roztoczu w otoczeniu najbliższych osób, ukochanych zwierząt i wspaniałej przyrody zmarła Kora. Wielka artystka, piosenkarka, poetka, malarka. Wyjątkowa kobieta, żona, matka, babcia, przyjaciółka. Ikona wolności. Zawsze bezkompromisowa w dążeniu do prawdy. Zaangażowana w ruch hipisowski, w działalność pierwszej Solidarności, w budowę demokracji i ruchy kobiece. Muzyka Kory i jej pięć lat temu zmarłego męża Marka Jackowskiego, z którym razem stworzyli zespół MAANAM, a także solowa działalność towarzyszyła nam od roku 1979. Kora tworzyła pewną epokę, która wraz z jej odejściem kończy się. Od pięciu lat walczyła mężnie z chorobą nowotworową. Ostatni miesiąc był bardzo trudny. Na końcowej drodze towarzyszyła jej rodzina, przyjaciele i wiele oddanych osób. W tę długą walkę zaangażowanych było wiele najlepszych szpitali, lekarzy, pielęgniarek i opiekunów, za co im z całego serca dziękujemy. Kora dawała ludziom miłość i otoczona była miłością. Zawsze będziemy ją kochać.
Tomek Kowalewicz