Policja zatrzymała go do rutynowej kontroli, ale skończyło się zabraniem dowodu rejestracyjnego pojazdu.
Spowodowane to było zainstalowanymi w samochodzie sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi takimi jakich używają pojazdy uprzywilejowane.
Jeździł nibyradiowozem, teraz może mieć kłopoty
- wyjaśnia podkomisarz Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Uwagę lubelskiej policji zwrócił samochód łudząco podobny do tych, którymi jeżdżą oni sami. Z tą różnicą, że widniał na nim napis „Polizei”.
Jest to forma reklamy firmy oklejającej samochody, tłumaczy Arkadiusz Sikora, właściciel volkswagena „Polizei”.
Jeździł nibyradiowozem, teraz może mieć kłopoty
W rozmowie z nami Sikora wyjaśniał, że zamontowane w jego samochodzie sygnały świetlne i dźwiękowe włączane były tyko w czasie pikników i zlotów motoryzacyjnych, a następnie odłączane od zasilania. Tym samym nie mogły być wykorzystywane podczas jazdy drogami publicznymi, bo po prostu nie działały. Tak też było w czasie kontroli policyjnej. Policja jednak twierdzi inaczej. Sprawę rozwiąże sąd.
Olka Mazur