Obawiam się, że gdyby oddany fan zespołu Hey zapadł w śpiączkę w połowie lat 90-tych i wybudził się z niej w 2012 roku to po wysłuchaniu albumu „Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan” jego niedawno odzyskana świadomość poddana zostałaby wielkiej próbie. Jeśli oczywiście wcześniej nie zszedłby na zawał. Bo kto nie zmienił się z Heyem przez ostatnie dwadzieścia lat, temu nowe propozycje duetu Nosowska-Krawczyk wymierzą mocny cios prosto w serce. Jeden nikomu nieznany recenzent napisał ostatnio: – to już nie jest zespół na Juwenalia, grający między parówką, piwem, a facetem wrzeszczącym „Kaśka pokaż cycki!” Na tym albumie nie ma miejsca na proste rozwiązania, na chodzenie skrótami. Przez 45 minut trwa wyścig muzycznych zbrojeń. Kto da więcej pomysłów.
Nie będę opisywał, jak brzmi ta płyta, ponieważ jak mawiał Frank Zappa, mówienie o muzyce jest jak tańczenie o architekturze. Mogę jedynie powiedzieć, że „Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan” to jedna z dziesięciu najpiękniejszych płyt studyjnych, jakie nagrał ten zespół w swojej karierze… Wiem, też nie wierzyłbym gościowi, który o Heyu wie więcej, niż jego muzycy. Mam więc nadzieję, że uwierzycie swoim uszom. Uprzedzę tylko lojalnie, że nie ma tu drugiego „Teksańskiego”, czy „Mojej i Twojej Nadziei”. To inny polski zespół na H od lat nagrywa takie same piosenki.
Na koniec jeszcze kilka słów do potencjalnych zawałowców, którzy Nosowską i spółkę uważają za zdrajców rockowych ideałów. Niedawno wokalistce wypsnęło się na antenie jednej ze stacji radiowych, że chciałaby jeszcze nagrać coś radykalnie ostrego. Proszę wytykać jej to przy każdej możliwej okazji.
tomek kowalewicz
Hey – Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan
Premiera: 06.11.2012
Wydawca: Supersam Music