Od ponad tygodnia trwa konflikt pomiędzy Turcją a siłami Kurdów. Wojska prezydenta Erdogana wkroczyły na północne terytorium Syrii, a jak ten sam tłumaczył na Twitterze, miało to zapobiec utworzeniu korytarza terrorystycznego w tym regionie, a także zaprowadzenie pokoju na tamtym terytorium.
W czwartek Turcja zgodziła się jednak na 5-dniowe zawieszenie broni, by pozwolić kurdyjskim bojownikom na opuszczenie przygranicznego pasa w północno-wschodniej Syrii. W momencie, gdy ci się wycofają, ma nastąpić rozejm.
Gość Porannej Rozmowy Radia Centrum dr Kinga Smoleń z Wydziału Politologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej sądzi, że Turkowie dotrzymają słowa, ponieważ zarówno im, jak i Amerykanom zależy na zakończeniu tego konfliktu:
Na Donalda Trumpa spadła jednocześnie fala krytyki za wycofanie swoich żołnierzy z tamtego regionu. Przeciwko tej decyzji opowiedziała się duża część Izby Reprezentantów – zarówno ze strony Demokratów jak i Republikanów. Jednym z powodów ich protestu jest to, że Kurdowie wspierali Stany Zjednoczone nie tylko podczas walki z tzw. Państwem Islamskim, ale również wcześniej podczas wojny w Iraku.
Z kolei do Kurdów zaczęły się przyłączać wojska prezydenta Syrii Baszszara al-Asada oraz Rosjanie. Z sytuacji może skorzystać także Iran. Kinga Smoleń uważa jednak, że toczący się tam konflikt nie przerodzi się w globalną wojnę:
Kinga Smoleń uważa, że wciąż jest za wcześnie, aby stwierdzić wygraną Turcji, jednak Erdogan spełnił jak na razie swoje cele – uniknął on sankcji, wprowadził swoje siły na północ Syrii oraz nie poniósł konsekwencji złamania prawa międzynarodowego. Jednocześnie, zawarte kilkadziesiąt godzin temu porozumienie jest porażką Kurdów, którzy wciąż są rozgrywani w geopolitycznej grze.
Pełną rozmowę możecie odsłuchać tutaj:
Radosław Siennicki