Clive Burr, były perkusista legendarnego zespołu heavy metalowego Iron Maiden, nie żyje. Muzyk zmarł we śnie, w nocy z 12 na 13 Marca, po długiej walce z chorobą. Miał 56 lat.
Burr dołączył do Iron Maiden w 1979 roku zastępując dotychczasowego bębniarza zespołu, Douga Sampsona. Z „Żelazną Dziewicą” nagrał trzy płyty studyjne: debiutancką „Iron Maiden”, „Killers” oraz kamień milowy nie tylko dla zespołu, ale tez dla całego heavy metalu, krążek „The Number Of The Beast”. Po rozstaniu z zespołem pod koniec 1982 roku, Burr pogrywał z różnymi zespołami, ale nigdy nie odniósł już tak wielkiego sukcesu, jak z Maiden.
Perkusista chorował na stwardnienie rozsiane, które w ostatnich latach przykuło go do wózka inwalidzkiego. Członkowie Iron Maiden organizowali dla Clive’a koncerty charytatywne, a także założyli fundację której celem było zbieranie pieniędzy na walkę z chorobą.
Steve Harris, lider brytyjskiej formacji, na oficjalnym profilu zespołu napisał: „To bardzo smutna wiadomość. Clive był naszym starym, dobrym kumplem, fantastycznym człowiekiem i naprawdę świetnym perkusistą a jego wkład w rozwój zespołu na początku kariery jest nieoceniony”. Bruce Dickinson, wokalista formacji dodał: „Nawet w najciemniejszych dniach swoich zmagań z chorobą, nie tracił dobrego humoru. To strasznie smutne wieści, myślami jesteśmy teraz z rodziną Clive’a”.
Clive Burr zawsze był dobrze wspominany przez fanów, wielu z nich podkreślało, że był znacznie lepszym perkusistą niż obecny bębniarz Maiden, Nicko McBrain, a jego partie na płycie „The Number Of The Beast” to absolutny majstersztyk. Uznania dla Burra nie kryli także inni wielcy sceny heavy metalowej. Perkusista grupy Slayer, Dave Lombardo napisał na swoim oficjalnym profilu na facebooku: „Styl Clive był dla mnie bardzo inspirujący, a albumy które nagrał były dla mnie niezwykle ważne w mojej muzycznej edukacji. Nigdy nie miałem okazji poznać Go osobiście, choć bardzo chciałem. Jedyne co mi pozostaje, to posłuchać dziś płyt które po sobie pozostawił”.