Cleveland Cavaliers weszli fenomenalnie w ten sezon. Do tej pory nie przegrali żadnego meczu i ich bilans na dziś to 15-0.
Drużyna z Ohio wyrównała rekord Houston Rockets z sezonu 1993/1994 oraz Washington Capitols z sezonu 1948/1949 roku. Pierwsze miejsce w tej kategorii piastują Golden State Warriors z sezonu 2015/16 (24-0). Czy sukces Cavs to tylko chwilowy wybuch albo kwestia łatwego terminarza? A może jednak stoi za tym coś więcej i drużyny konferencji wschodniej mają powody do obaw. Zapraszam do analizy sukcesu Cleveland Cavaliers i ocenienia ich szans na mistrzostwo w tym sezonie.
Cavs zakończyli ubiegły sezon regularny z bilansem 48-34. W rozgrywkach Playoffs, po zaciętej rundzie z Orlando Magic (4-3) przeszli dalej. Tam natrafili na późniejszych mistrzów NBA-Boston Celtics. Udało im się wyrwać tylko jedno zwycięstwo. Nie można tego nazwać porażką, bo Boston był nie do zatrzymania. Niemniej jednak zarząd Cavs poczynił ważne zmiany- zwolnili trenera J.B Bickerstaffa. Amerykańskie media donosiły również jakoby jego relacje z liderem drużyny Donovanem Mitchellem nie układały się najlepiej. Powiewem świeżości zarówno dla atmosfery w klubie jak i jakości gry miał zostać Kenny Atkinson – 57-letni coach z doświadczeniem mistrzowskim jako asystent Steve’a Kerra z 2022 roku.
Są dwa sposoby na przeprowadzenie okresu międzysezonami: totalny przewrót za pomocą głośnych wymian lub bardziej bezpieczna opcja-utrzymanie obecnego składu. Jest jeszcze trzeci sposób, czyli stagnacja, ale o Los Angeles Lakers kiedy indziej. Cavs w poprzednim roku mieli naprawdę dobry roster, dlatego nie potrzebowali nazwisk, które zrobiłyby im nagłówki. W offseasonie utrzymali trzon zespołu: Jarreta Allena, Isaaca Okoro i Donovana Mitchella. Jedyną zagwozdką dla fanów i analityków sportowych była decyzja o zatrzymaniu Donovana Mitchtella, gdyż jeszcze w trakcie Playoffs był wymieniany jako zawodnik, który latem miał zmienić klub. Wszystko przez Dariusa Garlanda. Panowie wzajemnie „kanibalizowali się” na swojej pozycji, psując flow piłki oraz spacing. Wydawało się, że „wylot” jednego z tej dwójki jest nieunikniony. I tu przychodzi Pan Trener Kenny Atkinson.
Jego założenia taktyczne nie przewidują dużego usage rate’u u konkretnych zawodników, a właśnie zespołową koszykówkę z mnóstwem rozwiązań ofensywnych w zależności od „matchupu”. Team z Ohio jest wraz z Chicago Bulls szóstą drużyną pod względem ilości asyst na mecz (28.4). Cavs w ataku są szalenie dynamiczni i dobrze ruszają się bez piłki. Kreują akcje tak długo, aż któryś z zawodników się uwolni, dzięki czemu są najbardziej skuteczni zza łuku (41%) oraz gry (61%). Atkinson rozwinął również potencjał trzeciego picku draftu z 2021 roku-Evana Mobleya, który bierze teraz czynny udział w każdym posiadaniu. To on często wyprowadza piłkę z góry i jest pierwszym elementem danej zagrywki. Wraz z Jarretem Allenem walczą na deskach i chronią strefy podkoszowej (we dwóch notują łącznie 19.7 zbiórek na mecz). Styl gry wprowadzony przez Atkinsona wpłynął również pozytywnie na wcześniej wspomniany problem związany Garlandem i Mitchellem. Wtedy gdy jest taka potrzeba, sami kreują sobie miejsce, ale dzięki grze skupiającej się na podaniach nie generują niepotrzebnych strat i nie forsują rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Cleveland jest teraz pierwszym zespołem w offensive rating, drugim zespołem w net rating i siódmą najlepszą obroną w lidze.
Wiele osób twierdzi, że bilans Cavs jest uwarunkowany łatwym terminarzem. Na pewno coś w tym jest, bo czym innym jest zagrać back to back z drużyną aspirującą o tytuł a czym innym z teamem szorującym po dnie tabeli, jednak jeśli ktoś oglądał grę Cleveland rok temu i teraz, widzi ogromny potencjał. Nie lubię się spieszyć z przedwczesnymi predykcjami przez rosnący hype na daną drużynę, dlatego nie jestem w stanie stwierdzić czy Cavs jest w 100% zdolne do wygrania Playoffs. Mimo to wiem, że trzeba traktować ich na poważnie, a nie jako drużynę, której po prostu sprzyjało szczęście.
Już dziś w nocy o 1.00 Cleveland Cavaliers zmierzą się z Boston Celtics, czyli obecnymi mistrzami ligi, w ramach Emirates NBA Cup. Możliwe, że będzie to najbardziej emocjonujący mecz tego sezonu.
AUTOR: Mikołaj Stępniak
Leave a Reply