Awans po 36 latach! Szczęśliwa porażka z Argentyną 0:2

fot. Ding Xu/Xinhua News/East News

Reprezentacja Polski przegrała z Argentyną w trzecim meczu fazy grupowej 0:2. Mimo porażki kadra Czesława Michniewicza awansowała do 1/8 finału, w którym zmierzy się z obecnym mistrzem świata – Francją. Awans z grupy na mundialu to historyczny wynik, który ostatni raz
udało się osiągnąć w 1986 roku, kiedy po boiskach biegał jeszcze Zbigniew Boniek. Jednak sama gra nadal pozostawia wiele do życzenia i chyba to nie pozwala zbyt optymistycznie patrzeć w przyszłość.

Można było odnieść wrażenie, że Polska wyszła na to spotkanie z pewną świadomością końcowego rezultatu i nastawieniem na wynik z drugiego spotkania w grupie. Ten mecz to pogodzenie się ze scenariuszem, podział na role i wyczekiwanie na to, co stanie się dalej, a nóż Argentyna nie strzeli. Strzeliła i to tylko dwie bramki, mogło być więcej, nie wspominając o wybronionym karnym przez Szczęsnego. Jednak Argentyna to zupełnie inna klasa. Każdy wie, że to jeden z pretendentów do tytułu i pokazali to praktycznie rozjeżdżając naszą reprezentację. Polska cierpiała na boisku, czasami trzeba swoje przeczekać, aby sytuacje stworzyły się same, jednak w tym starciu nie mieliśmy ku temu żadnych sposobności.

Nie ukrywajmy, że takiego przebiegu meczu można było się spodziewać. Konfrontacja z Argentyną
miała być grą w cierpieniach, bólach i tak było. Drużyna trenera Scaloniego to ekipa z innego
piłkarskiego świata. Reprezentacja, która przed mundialem nie przegrała od dwóch lat. Z kolei gra
biało-czerwonych nie mogła się podobać. Można powiedzieć – typowa drużyna Michniewicza. Jednak
na koniec zostanie zapamiętany wynik, a o tym jak wyglądał mecz z Argentyną wszyscy zapomną za
miesiąc.

Na awans do 1/8 czekaliśmy 36 lat i z tego powinniśmy się cieszyć. Nasza reprezentacja, w jakim to
nie było stylu, osiągnęła historyczny wynik. W meczu z Argentyną zagraliśmy fatalnie, każdy to wie,
ale cel został zrealizowany i to jest najistotniejsze. Czy Polska zasłużyła na awans? Zasłużyła, punktów
nikt nie dostał za darmo. Punkt z Meksykiem, którego po meczu wiele osób tak nie chciało i trzy z
Arabią, po której wszyscy uwierzyli w reprezentacje. Wszystko to sprawiło, że Polska gra dalej,
piłkarze wywalczyli sobie to ciężką pracą na boisku. Patrząc na obecnego selekcjonera i jego
nastawienie, można się domyślać, że tak to sobie właśnie zaplanował. Wiedział z kim możemy
powalczyć, z kim możemy wygrać, a czyjej klasie będziemy mogli się tylko przyglądać.

Plus jest taki, że w końcu coś się zmieniło i ten mundial nie będzie nam się kojarzył z niechlubną
tradycją. Reprezentacja trenera Michniewicza zrobiła już coś więcej niż przyjazd na wakacje,
odbębnienie trzech meczów i powrót do domu. Jednak w kolejnym spotkaniu w 1/8 finału czeka na
nas Francja, która rozkręca się z każdym meczem. Można się zastanawiać, czy nie warto jednak
cofnąć przedłużonej rezerwacji hotelu w Katarze. Obecny mistrz świata to jeszcze groźniejszy
przeciwnik niż Argentyna, który jest jednym z faworytów do końcowego triumfu.

Bohaterem drużyny narodowej, nie tylko w meczu z Argentyną, ale zarówno w całym turnieju jest
Wojciech Szczęsny. Bramkarz Juventusu Turyn pokazuje po raz kolejny, że nie bez powodu od wielu
lat gra na najwyższym poziomie europejskim, chociaż w reprezentacji nie zawsze potrafił to pokazać,
a w szczególności nie wychodziło mu to na najważniejszych turniejach. Tym razem znowu jest na
ustach całego świata i jak do tej pory jest bez wątpienia najlepszym bramkarzem całych mistrzostw.

Mimo wszystko można mieć mieszane uczucia po przegranej z Argentyną i jednoczesnym awansie do
kolejnej fazy. Z jednej strony – awans z grupy na mundialu, historyczny wynik, z którego ciężko się
nie cieszyć. Z drugiej – gra drużyny Michniewicza, która nie może podobać się komukolwiek. Pod
koniec meczu Polski z pewnością znaleźli się tacy, którzy woleli przełączyć kanał i obejrzeć końcówkę spotkania Arabia Saudyjska – Meksyk, bo wynik tego właśnie starcia decydował o awansie naszej
reprezentacji. Na pewno byli i tacy, którzy skupiali się na obliczeniach a nie na samej grze. Ostatnie
minuty meczu naszych grupowych rywali emocjonowały bardziej, niż całe spotkanie Polaków.
Nadzwyczaj trafne jest tutaj powiedzenie Czesława Michniewicza: “Dwa zero to niebezpieczny
wynik”. Słowa wypowiadane w nieco innych okolicznościach, jednak w przypadku spotkania Polska-
Argentyna pasują idealnie.

Ciężko cieszyć się z przegranej, wczorajsze wydarzenia wywołują słodko-gorzkie uczucia, jednak w
tym wszystkim jest także i duma czyli to czego polska reprezentacja nie dała kibicom od dłuższego
czasu.

Share Button
Opublikowano w Aktualności, Sport